Będąc kompletnie niedoświadczoną mamą przeżywaj
istny koszmar w momencie, gdy mój maluszek zaczyna chorować. Chorować!!!
To zbyt wiele powiedziane. Odpukać w niemalowane moja córka w ciągu 7 miesięcy
załapała 3 katarek. Mimo wszystko cierpię, przeżywam każdego jej gluta z nosa.
Cierpię podwójnie przy odciąganiu glutów Katarkiem. Elianka bardzo tego nie
lubi i płacze przy tym tak drastycznie, że ja zaczynam płakać razem z nią. Już
nawet przewijak kojarzy jej się z czymś złym i próba położenia jej tam kończy
się...RYKIEM. Leci jej z tego noska a ja ograniczam oczyszczanie go do minimum.
Już wolę aby zostawiała za sobą znaki jak jakiś ślimak no ale ile można? Nie
radzę sobie z tym kompletnie i strach mnie obleciał na samą myśl o tym, że mój
skarbek zachoruje kiedyś poważniej niż tylko na katar. Uważam, że takie
maleństwa nie mają prawa cierpieć.
Nie jestem sobie w stanie wyobrazić co czują rodzice
maluszków tak bardzo schorowanych, które tygodniami leżą chore w szpitalach.
Przecież serce im się łapie na 1000 malutkich kawałków.
Nie wiem drogie mamy, naprawdę nie wiem jak WY sobie
radzicie gdy choruje Wasz bąbelek?
Mam to samo przy każdej nawet drobnej infekcji u moich dzieci. Strasznie to przeżywam i też często myślę o rodzicach ciężko chorych dzieci. Odkąd mam dzieci uważam, że najgorsze co może w życiu spotkać to przeżycie śmierci własnego dziecka :( Staram się jednak odganiać czarne myśli i wierzyć, że wszystko będzie dobrze :) pozdrawiam serdecznie i zdrówka życzę :)
OdpowiedzUsuńDokładnie. Te czarne myśli przewijające się przez głowę doprowadzają mnie do obłędu. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że aż tak można bać się o drugiego człowieka.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń