czwartek, 29 maja 2014

Kiedy puszczają mi nerwy...

Jestem typem złośnika, nerwowy rocznik, zwał jak zwał. 

Brak mi cierpliwości, nienawidzę porażek i jak ktoś zwraca mi uwagę. 

Wiecznie chodzę wkurzona. Taki wredny typ i już. 

Gdy byłam w ciąży już się martwiłam, jak to będzie jak dziecko będzie ryczeć, a ja z tymi moimi nerwami...!!! 

Bliska mi koleżanka zapewniała mnie, że z dzieckiem jest inaczej, nie da się na nie złościć od tak bo tak. 

No cóż...chyba gdzieś małym drukiem napisane było, że nie dotyczy Darii Milian. 

Takie mnie szczęście spotkało, że urodziła mi się córka niepłacząca, grzeczna, uśmiechnięta....do czasu...

Bejbe me skończyło 6 miesięcy i skończyła się sielanka. Mała ryczy ciągle, nagle i bez powodu. 

"Gdybyś nie brała jej ciągle na ręce jak tylko zapiszczy, to by Ci teraz nie ryczała". 

"Rozwydrzyłaś ją tym ciągłym braniem na ręce jak tylko zapłacze".

No i dobra... Pewnie trochę racji w tym jest... Trudno...Tylko po co ona płacze?

I dzisiaj nie wytrzymałam. Podniosłam na Eliankę głos. Straciłam głowę i krzyknęłam na nią, a ona zamarła na chwilkę, wystraszyła się i dostała histerii. 

Ehhh cały dzień mnie to prześladuje. Nie jestem z siebie dumna. Myślałam, że do mojego maluszka będę miała więcej cierpliwości. Może da się tego jakoś nauczyć?

W każdym razie zżerają mnie wyrzuty sumienia i chyba zapiszę się na jogę.

Z tego miejsca pragnę napisać tylko tyle: 

PRZEPRASZAM CIĘ MÓJ MALUSZKU!!! OBIECUJĘ CI, ŻE BĘDĘ UCZYĆ SIĘ CIERPLIWOŚCI

1 komentarz: