poniedziałek, 7 lipca 2014

Nie chce się być

Nadchodzi taki moment w życiu, gdy ogarnia Cię wszechogarniająca niechęć,  niemoc i bezradność. Budzisz się wkurwiona na słońce bo świeci albo na słońce bo nie świeci. Wychodzisz z sypialni rano i błagasz by za drzwiami jakimś cudem krasnoludki przez noc wysprzątały Ci mieszkanie. Niestety to nie bajka. Syf się mnoży a Tobie chce się rzygać. Chcesz coś zrobić ale nie wiesz od czego zacząć. Totalna niemoc. 

Nie możesz zrobić nic, bo mały 7-miesięczny rzepek czepia się Twojej nogi jak tylko próbujesz się ruszyć. Niechęć.  Liczysz na faceta ale wychodzi jak zawsze. Umiesz liczyć licz na siebie.

Ogarnia mnie złość na wszystkich i na wszystko. Kryję emocję
i płaczę po kątach.  Partnerowi obrywa się za całe zło tego świata ale nie żałuję go. Po tylu miesiącach od porodu, przy którym ratowali życie i moje i córki, nie doczekała się nawet zdechłego kwiatka.

Przygnębiające jest to uczucie podniecenia w momencie, gdy cieszysz się na myśl o samotnych zakupach w supermarkecie.
Pragnę gdzieś wyjechać chociaż na weekend.  Tylko ja i ja. Odetchnąć i w spokoju czekać jak krasnoludki odgruzują mi chałupę.

Permanentne zmęczenie od chwili narodzin dziecka. Ale jak jest okazja położyć się w południe to oczywiście znajdzie się kilka ważniejszych spraw do wykonania na już.
Ta moja złość zeżre mnie do kości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz